Gdzie trafia nasza odzież?

30 października 2015 Wyłączono przez Tomasz Breguła

P1060361Problem przeładowanych i nieestetycznych kontenerów na odzież pojawiał się już w wielu gminach na terenie całego kraju. Po zbadaniu sprawy przeważnie okazywało się, że pojemniki zostały postawione nielegalnie, a wrzucane do nich ubrania, zamiast do potrzebujących, trafiały m.in. do second handów. Wiele wskazuje na to, że dzieje się tak również w Chorzowie.

Dawniej kontenery znajdujące się na terenie miasta były opatrzone znakiem Polskiego Czerwonego Krzyża. Wówczas wrzucane do nich tekstylia rozdawano biednym lub sprzedawano. Pozyskane środki przeznaczano m.in. na obsługę projektów pomocowych i edukacyjnych. Obecnie pojemniki oznakowane symbolem PCK znajdują się jedynie w pięciu gminach na terenie województwa śląskiego – w Będzinie, Raciborzu, Jastrzębiu-Zdroju, Ślemieniu i Częstochowie.

P1060357W Chorzowie można natknąć się na kilka rodzajów pojemników o różnych kształtach i niejednolitym oznakowaniu. Na większości z nich widnieje napis: „Fundacja od Was dla Was – ECO TEXTIL”. Tajemniczą instytucję powołała do życia firma Wtórpol ze Skarżyska-Kamiennej, która współpracowała z PCK od 1997 r. Jedenaście lat później spółka zerwała umowę tłumacząc się problemami finansowymi. Kontenery nie zniknęły jednak z polskich osiedli. Od 2008 r. sprawa nieustannie budzi kontrowersje. Badali ją już urzędnicy z kilkunastu miast na terenie całego kraju – m.in z Poznania, Krakowa, Bielska-Białej czy Rzeszowa.

Prawdopodobnie tylko niewielka część ubrań wrzucanych do pojemników trafia do potrzebujących. Wiele wskazuje na to, że środki ze sprzedaży odzieży – niejednokrotnie poddawanej przetworzeniu lub recyklingowi – służą wyłącznie lepszemu prosperowaniu finansowemu firmy Wtórpol. Dodatkowo na terenie całego kraju nieustająco pojawiają się nowe pojemniki, stawiane zazwyczaj nielegalnie, bez zezwolenia gmin czy spółdzielni mieszkaniowych. Wezwania do ich usunięcia oraz kary finansowe nakładane przez gminy, najczęściej są miesiącami ignorowane.

Komunikaty dot. tego co dzieje się z odzieżą wrzucaną do kontenerów znajdujących się na terenie Chorzowa nie są wystarczająco precyzyjne. Na wielu pojemnikach można przeczytać: „Część oddanej przez Państwa odzieży za kwotę 80 tysięcy złotych otrzymuje wiele ośrodków pomocy, schronisk i noclegowni”. Konkretne instytucje rzekomo objęte wsparciem Fundacji nie są jednak wymienione. Nie sprecyzowano także w jakim terminie odzież została rozdysponowana pomiędzy ośrodki pomocy i jaki procent wszystkich uzyskiwanych przez Fundację środków przekazywana jest ośrodkom pomocy.

Na kontenerach brakuje podstawowych informacji, takich jak adres Fundacji czy numer telefonu, pod którym można kierować pytania dot. jej działalności. Wątpliwości budzi także komunikat: „Oddając odzież do pojemników pomagacie również dzieciom niepełnosprawnym”. Pod nim znajduje się tabela zawierająca informacje dot. sprzętu rehabilitacyjnego zakupionego przez Fundację wraz z imieniem osoby niepełnosprawnej, która ją otrzymała, jej wiekiem oraz miejscem zamieszkania. Brak precyzyjnych danych budzi spore wątpliwości. Tak samo jak cel zamieszczania tabeli. Mieszkańcy prawdopodobnie nie zwracają jednak uwagi na szczegóły, więc komunikat spełnia swoje zadanie.

Wielu chorzowian nie zdaje sobie sprawy, że w chwili wrzucenia ubrań do kontenera, stają się one własnością prywatnej firmy. – Jestem kompletnie zaskoczona. Od wielu lat wrzucamy tu z mężem niepotrzebne ciuchy mając nadzieję, że trafiają one do potrzebujących. Widzieliśmy, że znaku PCK już na nich nie ma, ale liczyliśmy na to, że trafia to bezpośrednio do jakiejś innej instytucji. Nawet nie przyszło mi do głowy, że to może być prywatne. Nie jestem w stanie pojąć dlaczego miasto na to pozwala – mówi Pani Helena, mieszkanka osiedla na Górze Redena.

Problem kontenerów zlokalizowanych na terenie miasta podjęła podczas 13. sesji rady miasta Bernadeta Biskup (PiS). – Obecnie pojemniki są własnością prywatnej spółki, która stawia je prawdopodobnie nielegalnie, bez zezwolenia. Te kontenery są brzydkie, wokół są porozrzucane śmieci, a z tego co się dowiedziałam, to rzeczy, które się tam wrzuca, są sprzedawane w sklepach. Jeżeli nie ma zezwolenia, to trzeba temu zaradzić, bo problem trwa już dość długo – powiedziała radna. Teraz wyjaśnieniem sprawy, zgodnie z zapewnieniami prezydenta miasta Andrzeja Kotali, mają się zająć pracownicy chorzowskiego urzędu miasta.

Echo Chorzowa, informacje, wiadomosci, aktualnosci
pinterest