Wigilia pod śląskim niebem

23 grudnia 2015 Wyłączono przez Tomasz Breguła

Rozmowa z Lechem Motyką, dyrektorem Planetarium Śląskiego.

W wigilijny wieczór wieluIMG_8542n[1] z nas wypatruje pierwszej gwiazdki na niebie, która jest sygnałem do rozpoczęcia wieczerzy. O której godzinie możemy się jej spodziewać?

W ostatnich latach pierwszym obiektem, który mogliśmy dostrzec, była nie gwiazda, lecz planeta Wenus bądź Jowisz. Tym razem będzie to jednak rzeczywista gwiazda. Słońce zacznie zachodzić ok. godz. 15:48, więc już ok. godz. 16:00 zapanuje półmrok. Jeśli tylko niebo będzie bezchmurne, bez przeszkód ją zobaczymy. Wówczas nad horyzontem południowo–zachodnim, powinna ukazać się nam najjaśniejsza gwiazda w konstelacji Lutni – Wega, a także ok. 30o nad horyzontem południowo-wschodnim – Capella z gwiazdozbioru Woźnicy. Przypuszczam, że ta druga z wymienionych przeze mnie gwiazd, będzie zauważalna jako pierwsza i to ona da sygnał do rozpoczęcia wieczerzy. Obserwację utrudni nam blask Księżyca, który tego wieczoru będzie w pełni.

W dużych aglomeracjach dostrzeżenie wielu gwiazd gołym okiem jest niemożliwe.

Najczęściej widzimy zaledwie kilkanaście lub kilkadziesiąt najjaśniejszych. Wystarczy jednak wyjechać poza naszą konurbację by dostrzec ich znacznie, znacznie więcej. Czynnikiem, który stwarza problemy w prowadzeniu obserwacji nawet astronomom, jest ogromna ilość sztucznego światła wytwarzanego na terenach zurbanizowanych. Dlatego właśnie obserwatoria astronomiczne buduje się w miejscach, gdzie tego światła jest jak najmniej. Na przykład słynne obserwatorium Mauna Kea na Hawajach, które jest umiejscowione ponad chmurami, 4145 m n.p.m.. Utworzenie go w takim miejscu nie miałoby sensu, gdyby nie znajdowało się na nieczynnym wulkanie, gdzie chmury nie tylko nie przeszkadzają, lecz odcinają dopływ światła od dołu. Tutaj też znajduje się teleskop z największym zwierciadłem na świecie.

Wracając do wigilijnego wieczoru… Naszą planetę minie w tym czasie asteroida o średnicy 2,5 km.

Na szczęście w tym przypadku możemy czuć się w pełni bezpiecznie. Jeżeli asteroida przelatywałaby mniej więcej w takiej odległości, jaka dzieli nas od Księżyca, wówczas mówilibyśmy o pewnym zagrożeniu. Jeśli dodatkowo powracałaby w kierunku ziemi, posiadając trajektorię eliptyczną, która przecięłaby się z tą Ziemską, istniałoby niebezpieczeństwo powtórzenia katastrofy sprzed 66 mln lat, kiedy to prawdopodobnie z powodu uderzenia asteroidy, wyginęły dinozaury.

Wielokrotnie mogliśmy się już przekonać, że nie wszystkie obiekty jesteśmy w stanie zaobserwować odpowiednio wcześnie. Nawet w obserwatorium astronomicznym…

Tak było w przypadku meteoru, który ponad dwa lata temu rozpadł się nad obwodem czelabińskim. Po wejściu w atmosferę rozpadł się na wysokości ok. 30 km nad powierzchnią Ziemi. To było zjawisko, które z pewnością zaniepokoiło nas wszystkich. Tzw. „meteor czelabiński” nadlatywał od strony Słońca. W takiej sytuacji absolutnie nie było możliwości by dostrzec go wcześniej. To samo może zdarzyć się w przyszłości z planetoidą czy asteroidą. Jeżeli nadlatywałaby od strony centralnej gwiazdy Układu Słonecznego, to zostałaby zauważona dopiero na kilka chwil przed uderzeniem. Nawet gdybyśmy zobaczyli taki obiekt ze sporym wyprzedzeniem, to obecnie nie dysponujemy narzędziami, które pozwoliłyby na to by go zniszczyć lub przekierować na inną trajektorię. Musimy polegać na ochronnej powłoce ziemskiej, jaką jest atmosfera i przede wszystkim na szczęściu. Jeżeli obiekt zmierzający w kierunku Ziemi posiadałby potężną masę i objętość, to atmosfera by nam nie pomogła.

Będziemy w stanie dostrzec obiekt, który minie nas 24 grudnia?

Gołym okiem na pewno nie. Być może osoby, które są zaciekawione obserwacjami nieba, na podstawie współrzędnych astronomicznych – czyli deklinacji i rektascencji – skierują przyrządy jakie posiadają w odpowiednie miejsce i dostrzegą asteroidę. Czas przelotu będzie jednak tak krótki, że potrzeba będzie dużo szczęścia by ją zauważyć.

Jakie interesujące zjawiska czekają nas w przyszłym roku?

Do takich wydarzeń z pewnością można zaliczyć przejście Merkurego na tle „tarczy słonecznej”. To zjawisko będzie miało miejsce 9 maja 2016 r. Niestety na terenie Polski całość zjawiska będziemy mogli obserwować jedynie w północno-zachodniej części kraju, w okolicach Szczecina. Tam Słońce zajdzie najpóźniej. Przejście Wenus na tle tarczy Słońca występuje zdecydowanie rzadziej. Można je było obserwować w roku 2004 i 2012. Poprzednio w roku… 1882. Pokolenie obecnie żyjących nie ma szans na oglądanie cienia rzucanego przez Wenus na Słońce, ponieważ wędrować ona będzie na tle naszej dziennej gwiazdy dopiero w 2117 r. To pokazuje jak rzadkie są to sytuacje. Jako ciekawostkę mogę podać również, że w 2016 r. Ziemia będzie znajdować się najbliżej słońca 2 stycznia o godz. 23:48 czasu polskiego – ok. 147 mln 100 tys. km. Z kolei najdalej – 4 lipca o godz. 18:23. Ta odległość będzie wynosić wtedy ok. 152 mln 104 tys. km. Wszystkie osoby, które chciałyby dowiedzieć się więcej o tego typu zjawiskach, które nas czekają w przyszłości, polecam sięgnięcie do popularnej literatury o tematyce astronomicznej.

Jaki będzie rok 2016 dla Planetarium Śląskiego?

wywiad

Na początku grudnia obserwatorium obchodziło swoje 60-lecie. Od czasu jego powstania żadnych większych remontów nie przeprowadzano. Posiadamy aparaturę, która jest najstarszą tego typu na świecie. Nadchodzący rok to dla Planetarium Śląskiego szansa by przywrócić mu dawny blask. Chodzi przede wszystkim o rozszerzenie działalności dydaktycznej, wyposażenie obserwatorium w nowoczesną aparaturę i przebudowę istniejącej infrastruktury. Budynek jest wpisany do centralnego rejestru zabytków, więc nadmierna ingerencja w jego wygląd oczywiście nie wchodzi w grę. Projekt utworzenia w tym miejscu Śląskiego Parku Nauki został wpisany do Kontraktu Terytorialnego jako przedsięwzięcie kluczowe dla woj. śląskiego. Istnieje więc możliwość, że jego realizacja ruszy w przyszłym roku. Przy takim przedsięwzięciu konieczna jest bardzo szeroka współpraca z Wydziałem Inwestycji Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. Osobiście pracuję w Planetarium przeszło 33 lata, więc mogę powiedzieć, że zostawiłem w tym miejscu więcej niż połowę swojego życia, a są też tacy, jak np. wicedyrektor Stefan Janta, którzy byli tu już przede mną. Myślę, że wszyscy pracownicy placówki, to pasjonaci dokładnie znający to miejsce. Znamy tutaj każdy kąt, a ci którzy zawsze troszczyli się o aparaturę od strony technicznej znają nawet najmniejszy element aparatury planetarium, która podczas corocznych prac konserwatorskich, rozbierana jest na części pierwsze. Wiemy w jaki sposób można wykorzystać potencjał Planetarium Śląskiego i mamy nadzieję, że nasza wiedza zostanie wykorzystana.

A co z Ogólnopolską Olimpiadą Astronomiczną? Będzie kolejna edycja w Planetarium Śląskim?

Oczywiście. W przyszłym roku odbędzie się tu już 59. finał Olimpiady krajowej. Warto przy okazji wspomnieć, że na przełomie sierpnia i września 2011 roku byliśmy organizatorami 5. Międzynarodowej Olimpiady z Astronomii i Astrofizyki. Gościliśmy 140 osób z 27 krajów. To był wspaniały czas rywalizacji i wspólnie spędzonego przez młodych ludzi czasu. Ponad jakimikolwiek podziałami religijnymi czy narodowościowymi. Przed laureatami takich wiedzowych olimpiad drzwi każdej uczelni na świecie stoją otworem. Wielu uczestników poprzednich edycji studiuje teraz w Cambridge, Oxfordzie i innych prestiżowych uczelniach. To bardzo prestiżowe wydarzenie. Polacy do tej pory zawszy przywozili medale i wyróżnienia z tej olimpiady.

Z okazji swojego 60-lecia obserwatorium zaprezentowano zupełnie nowy seans…

Tak, „Z wizytą u pana Twardowskiego” to historia pewnego szlachcica, który pod koniec życia przeniósł się na księżyc na skonstruowanym przez siebie kogucie. To przede wszystkim bajka przeznaczona dla dzieci, ale jest tam „przemycona” ogromna ilość informacji. Z resztą nawet dorosłym widzom projekcja się spodobała. W ostatnich latach powstało aż osiem nowych seansów. Tworzą je głównie dwie osoby – wicedyrektor Planetarium Śląskiego Stefan Janta i kierownik naukowy Radia Katowice Jarosław Juszkiewicz. Współpracy z tym duetem chcieliby chyba wszyscy – jak to mówimy o sobie – „planetariusze” na świecie. Warto w tym miejscu wyróżnić „Podróż Małego Księcia” – seans inspirowany powieścią Antoine de Saint-Exupery`ego. Swoje głosy nieodpłatnie podłożyli do niego m.in. prof. Jerzy Buzek, gen. Mirosław Hermaszewski i Maciej Balcar – obecny wokalista zespołu Dżem. Seans został zadedykowany hospicjum Cordis. Nie ma takiej kwoty, która by się nie przydała tego typu placówce, a jest to rzecz bardzo ciężka, bo często jest to miejsce gdzie ludzie odchodzą w swoją ostatnią drogę ziemskiego życia.

Planowane są kolejne seanse na przyszły rok?

Nie chciałbym zbyt wiele zdradzać, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, to chcielibyśmy co najmniej jedną nową projekcję zrobić. W naszych głowach już wykluwają się pomysły i postaramy się zaoferować odwiedzającym Planetarium Śląskie coś nowego.

Rozmawiał Tomasz Breguła

Echo Chorzowa, informacje, wiadomosci, aktualnosci
pinterest