Mierny, ale wierny.

17 września 2017 Wyłączono przez redakcja

Czytelnicy piszą o nepotyzmie w urzędach samorządowych. Włodarze samorządowi zatrudniają tylko swoich. Nieważne jest wykształcenie, wiedza, umiejętności. Liczą się koligacje – piszą Czytelnicy. Publikujemy przegląd komentarzy.

Jak wynika z postów zamieszczonych na forum serwisu (PAP samorząd), obserwacje czytelników potwierdzają opinię prezesa krakowskiej RIO. Publikujemy wybrane komentarze.

Dopust pisze: „(…) Przecież w samorządach włodarze zatrudniają tylko swoich. Nieważne jest wykształcenie, wiedza, umiejętności. Liczą się koligacje i to, co można wyciągnąć w zamian za zatrudnienie po przyjacielsku (…)”.

„(…) Nikt nie zwolni takiej osoby bo to +szwagier radnego+ albo +kochanka dyrektora UP+, albo po prostu +syn kadrowej+ i +córka kierowniczki innego działu+. Nie do ruszenia. Nigdy nie będzie dobrze. W naszym urzędzie naliczyłem 3 rodziny i każda z nich po ok. 4 osoby (np. matka i jej siostra, mąż, dwie córy) – one zawsze się będą bronić (…)” – komentuje Azejberdzan.

„(…) Więcej pracy dla osoby, która dobrze pracuje niestety nie pociąga za sobą dodatkowego wynagrodzenia. Zazwyczaj jest tak, że skoro sobie radzisz z 10-cioma zadaniami, to damy 11-te w ramach zakresu czynności. Chore. A ci po znajomościach, którzy w zasadzie nic nie potrafią, oprócz pokazywania dobrych relacji z szefem, co chwila nagroda, podwyżka. Gdzie weryfikacja przepisów i umiejętności? Wtedy by wyszło, że znajomi szefa nic nie umieją, ale nikt nawet tego nie weryfikuje. Tak jak w administracji rządowej… liczy się mierny, ale wierny” – dodaje użytkownik o nicku ja.

Anna zwraca uwagę: „Wynagrodzenia młodych pracowników są relatywnie wyższe od doświadczonych bo wg. burmistrza lepiej pracują niż starzy. No i młody zawsze jest +wdzięczny informacjami+ dla burmistrza, a stary to wie, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Czas płynie i nikt go nie zatrzyma. A władza się zmienia i ci dzisiaj młodzi za kilka lat, jak dopracują, też będą starymi pracownikami i co wówczas powiedzą w kwestii zarobków?”.
„Musiałyby być ustanowione wymagania kwalifikacyjne na kierownika urzędu i nabór na to stanowisko powinni przeprowadzać fachowcy, a nie wyborcy” – stwierdza odpolitycznienie urzędów.

Dolphin podkreśla: „(…) Dzisiaj jest tak, że przepisy pozwalają w samorządach tworzyć kolejne do niczego nieprzydatne komórki, które nie mają żadnych istotnych zadań. Najlepszym przykładem są tzw. gabinety. Ale tą patologię wprowadziła nowelizacja (…), która dopuściła do zatrudniania kolesi kolesi, czyli asystentów i doradców. Nie będę się rozpisywał, jak to w praktyce wygląda. Ale każdy urzędnik doskonale wie, że to są ludzie od niczego za maksymalne możliwe na tych stanowiskach pieniądze (…)”.

(PAP samorząd)

Echo Chorzowa, informacje, wiadomosci, aktualnosci
pinterest