Stadion za pieniądze Chorzowian i Miasta? Czy kibiców?

Stadion za pieniądze Chorzowian i Miasta? Czy kibiców?

19 października 2019 Wyłączono przez redakcja

Za każdym razem, gdy budowa ponosi się wrzawa wokół budowy stadionu piłkarskiego dla Ruchu Chorzów powinniśmy sobie zadać pytanie: czy powinno być to finansowane z publicznych pieniędzy?

Pojawiają się protesty – dlaczego podatnik ma płacić za takie przedsięwzięcia. Klub piłkarski nigdy nie będzie typowym biznesem. Kibice niebieskiej „R”-ki zwykli mawiać, że stadion to nie teatr. Powiedzenie to pojawia się jako argument w dyskusji zawsze, gdy ktoś apeluje o kulturę na trybunach. Otóż nic bardziej błędnego. Stadion z teatrem ma zdecydowanie więcej wspólnego, niż chcieliby widzieć kibice i oczywiście bywalcy teatrów.

Otwarcie nowego stadionu wybudowanego za publiczne pieniądze zwykle wiąże się z falą krytyki ludzi uważających, że nie powinno się budować prywatnych obiektów z pieniędzy podatników.

Czy każda inwestycja miejska musi się zwracać? Czy miasto buduje park albo inny obiekt rekreacyjny, żeby się zwrócił? Czy robi to dla mieszkańców? Czy buduje małą drogę dojazdową bo mu się to opłaca? Oczywiście może paść kontrargument, że z parku może korzystać każdy, z drogi też, a ze stadionu tylko część społeczeństwa, która zapłaci za bilet prywatnemu przedsiębiorcy. I jest to argument bardzo mocny.

[themoneytizer id=”26206-28″]

 

Trzeba jednak pamiętać, że stadion i klub piłkarski to specyficzny rodzaj biznesu. Nie można go w żaden sposób porównywać ze sklepem spożywczym czy inną tradycyjną formą prywatnej firmy. Klub piłkarski to coś na zasadzie „własności społecznej” przekazanej w czasowe zarządzenie grupie ludzi (pod warunkiem, ze się na tym znają). Dlatego jest dobrą wolą miasta czy zechce wybudować obiekt na swój koszt, czy nie. Dobre jest tu porównanie z teatrem, bo to inwestycja w kulturę, rozrywkę, w społeczeństwo.

Czy inwestycja ma szansę się zwrócić? Nie. Nawet gdyby ktoś wyliczył, że zwróci się za 10 czy 20 lat, to może się okazać, że jest to założenie z góry błędne. Badania w USA (gdzie stadiony NFL są często budowane z pieniędzy podatników), pokazują, że kibic pieniądze wydane na i przy stadionach, wydałby również na innych obiektach rozrywkowych.

Podobnie jest w wielu europejskich krajach. Manchester City dostał na swój stadion dotację w wysokości 170 milionów funtów. Z miejskiego stadionu korzysta West Ham United, Tottenham Hotspur również nie mogło narzekać na pomoc miasta. Barcelona i Real dostawały z rządu specjalne upusty podatkowe (inna sprawa czy legalne). Można jeszcze dorzucić, że 210 milionów euro zapłacili niemieccy podatnicy na budowę stadionu Allianz Arena w Monachium.

Tu nie chodzi o zwrot inwestycji. Oczywiście pieniądze zawsze można spożytkować inaczej. Dlaczego nie budujecie dróg? Albo przedszkoli? Można tak stawiać pytania bez końca.

Oczywiście są sytuacje irracjonalne, jak  wybudowanie wielkiego obiektu we Wrocławiu, który potem jest zapełniany co tydzień w 20 procentach. Niestety było to oczywiste jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Raczej buduje się w kraju mniejsze obiekty, kameralne, dostosowane do możliwości i potrzeb lokalnych.

Dla chorzowskiego klubu koszt budowy stadionu to zdecydowanie abstrakcyjny budżet i bez pomocy środków publicznych klub nadal będzie grał na starym obiekcie, nie będzie miał możliwości rozwoju. Nikt nie ma pomysłu na późniejsze funkcjonowanie obiektu. Może połączyć częściowo z muzeum jak  to zrobił wielki klub z Barcelony? Ruch Chorzów mógłby zebrać część środków poprzez wielką akcję, lub może poprzez stworzenie nowego przedsięwzięcia biznesowego z udziałami kibiców i sympatyków oraz miasta.

Trzeba też brać pod uwagę, że klub piłkarski jest wizytówką miasta. Obecnie NIE. Jego dzisiejsza wizytówka to zagrożenie dla mieszkańców, zadymy i awantury. Kibice twierdzą, że żadna inna impreza nie daje miastu takiej promocji jak mecze Ruchu Chorzów, lecz ostatnie lata nie potwierdzają tego faktu! Jeden mecz chorzowskiego klubu w Copa del Sol czy Camp Nou dałoby naszemu miastu więcej promocji niż ostatnie nieudolne lata gry chorzowskiego klubu. Jednakże grający piłkarze Ruchu Chorzów nie kwapią się do wybitnych czynów i rozgrywek osiągając lub staczając się niemalże na samo dno umiejętności piłkarskich pomimo dużego dofinansowania ze środków publicznych jak dla klubu 4 ligowego!

Tysiące ludzi oglądających w telewizji mecze piłkarskie widzi stadiony nowoczesne i to raczej są dobre skojarzenia z miastami gdzie odbywają się rozgrywki piłkarskie.

Warto jednak również zadać sobie pytanie jak ewoluuje piłka i kibic. Niejednokrotnie widać spore grupy fanów klubów, kibiców piłkarskich, krążących po atrakcyjnych miastach z przewodnikami turystycznymi lub otwartymi mapami google w swoich smartfonach. Nie do pomyślenia jest fakt, że kibic Ruchu wciąż kojarzony jest z bandą wygolonych na łyso dresiarzy eskortowanych przez policję w drodze z dworca na stadion, sądzonych za bójki czy inne przestępstwa.

Dla niektórych młodszych kibiców nieznane są oddalone w czasie chwile, kiedy nasi ojcowie zabierali nas na mecz.  Dzisiaj boimy się iść na taki mecz klubowy, nie mówiąc już o zabieraniu żon, synów lub wnuków. Przecież piłka nożna w cywilizowanym kraju, a do takiego statusu chyba dąży nasz kraj, nie jest czymś gorszym, czy może jest już to tylko rozrywka barbarzyńców i kiboli?! Czy dla takich zachowań ma być budowany nowy stadion? Polski kibic co prawda powoli (czasem bardzo powoli) się cywilizuje, ale ten proces może postępować tylko wtedy, kiedy rozwijać się będą kluby i  będzie wyższy poziom ich gry.

Niestety, bez dotacji z publicznych pieniędzy, bez pomysłu na przyszłość w rozwój piłkarskiej infrastruktury będzie to raczej nierealne. Kluby będą upadać a kibice będą dalej się degenerować.

źródło internet, wp.pl sport.wp.pl

Echo Chorzowa, informacje, wiadomosci, aktualnosci
pinterest