Lekarze odchodzą ze szpitala, oddział dla dzieci zawiesza działalność. „To rozbicie rodziny”

Lekarze odchodzą ze szpitala, oddział dla dzieci zawiesza działalność. „To rozbicie rodziny”

10 lipca 2019 Wyłączono przez redakcja

Trudna sytuacja w szpitalu w Chorzowie. Chodzi o najmłodszych pacjentów oddziału hematologii i onkologii dziecięcej w Zespole Szpitali Miejskich. 1 sierpnia zabraknie tam lekarzy i oddział musi zawiesić działalność. – Szukamy miejsc dla naszych podopiecznych – mówi WP rzecznik szpitala Kamil Nowak.

Na oddziale hematologicznym jest 25 łóżek, ale leczenie odbywa się także niestacjonarnie. Dlatego lekarze z Chorzowa mają pod opieką w sumie 30 dzieci.

– W większości to kilkulatki. Przyjmujemy co prawda pacjentów do 18. roku życia, jednak w tej chwili tych najstarszych dzieciaków u nas nie ma – dodał rzecznik szpitala.

Oddział zawiesza działalność na 3 miesiące. „Liczymy na odruch serca”

1 sierpnia ordynator szpitala przechodzi na emeryturę. Uprawnienia nabyła już w ubiegłym roku, decyzję podjęła teraz. – Ordynator będzie nam pomagać w przychodni onkologicznej, ale tak intensywna praca na oddziale nie wchodzi już w grę – przyznał rzecznik szpitala Kamil Nowak.

Składając rezygnację ordynator Mariola Woszczyk wskazała, że konieczne jest skompletowanie załogi, bo jeśli ona odejdzie to oddział przestanie spełniać wymogi NFZ.

– Dlatego zawieszamy działalność na 3 miesiące. Wierzymy, że do 31 października zatrudnimy lekarzy i przyjmiemy pacjentów z powrotem. Aby funkcjonować bez przeszkód ta część naszego szpitala potrzebuje 3 specjalistów – podkreślał Nowak.

Rzecznik chorzowskiej lecznicy nie ukrywa, że nagłośnienie sprawy w mediach przyciągnie chętnych do pracy z całego kraju. – Spotykamy się ze wsparciem ze strony rodziców, współpracowników, mediów. Liczymy, że nagłośnienie sytuacji, w jakiej jesteśmy poruszy serca i znajdą się lekarzy chętnie do pracy w Chorzowie.

Aby oddział hematologii mógł funkcjonować bez żadnych przeszkód potrzebnych jest trzech specjalistów. Na czas zawieszenia działalności oddziału w Chorzowie młodzi pacjenci mają zostać przeniesieni do Katowice albo do Zabrze. Wczoraj pierwszy podopieczny został przyjęty na oddział placówki w Zabrzu.

horzów szuka miejsc dla pacjentów. „To jakby rozbicie rodziny”

Dla rodziców małych pacjentów szpital w Chorzowie to drugi dom. Dla części z nich nawet pierwszy. Wielu opiekunów podkreśla, że lekarze i obsługa z Chorzowa są tak dobrze nastawieni do młodych pacjentów, że boją się tego, co będzie dalej.

[themoneytizer id=”26206-19″]

 

Rodzice obawiają się też tego, że nigdzie nie zaznają tak ogromnego wsparcia psychicznego jak w Chorzowie.

– Nasi lekarze i pielęgniarki po prostu kochają swoją pracę i swoich podopiecznych. Świetnie ich znają – mówi mama 3-letniej Nadii, która jest podopieczną chorzowskiego szpitala. Dziewczynka wymaga ścisłej opieki leczniczej jeszcze przez kilka lat. – Wszyscy dorośli, którzy opiekują się na oddziale swoimi dziećmi, wnukami są po prostu załamani. My tu jesteśmy jak rodzina – dodaje mama.

– To nas bardzo buduje i pokazuje też to, że oprócz warunków finansowych, nasz szpital oferuje zgrany zespół, oddział, dobrą atmosferę. To też może być forma gratyfikacji – mówi nam Nowak.

Brakuje studentów specjalizacji dziecięcej. „Obciążenie psychiki jest ogromne”

Trudna sytuacja w szpitalu w Chorzowie

Oddział hematologii i onkologii dziecięcej szpitala w Chorzowie zawiesza działalność na 3 miesiące (WP.PL, Fot: Kamil Nowak)

Na problem z kadrą lekarską zwracał uwagę już kilka lat temu wojewódzki konsultant ds. onkologii i hematologii dziecięcej prof. Tomasz Szczepański. Jego zdaniem, jeśli na roku znajdzie się 2-3 studentów to już jest dobrze. To nie jest atrakcyjna specjalizacja. Jest bardzo obciążająca psychicznie, wiąże się z pracą w szpitalu, więc z długimi godzinami dyżurowania czasem 7 dni w tygodniu.

Pacjentów chorzowskiego szpitala wspiera fundacja „Iskierka”. Jej przedstawicielka Aneta Klimek-Jędryka mówi nam, że fundacja jest zaniepokojona sytuacją na oddziale hematologii i onkologii.

– Wspieramy te dzieciaki i ich rodziców od dłuższego czasu. Paradoksalnie, dobrze się stało, że do takiej sytuacji doszło na Śląsku. Pacjenci prawdopodobnie trafią do Katowic albo do Zabrza, więc odległość w ramach tej samej aglomeracji nie będzie duża – przyznaje pracownica fundacji „Iskierka”.

Jedyny kłopot, jaki może się pojawić w momencie przenoszenia pacjentów, to fakt, że w Katowicach i Zabrzu działają szpitale kliniczne, ten w Chorzowie to jednostka miejska. – Sposób finansowania i zarządzania różnią się, ale liczymy na to, że władze znajdą rozwiązanie – mówi Klimek-Jędryka.

– Trzymajmy kciuki, aby decyzje zapadały jak najszybciej. Dobre decyzje, które zabezpieczą dzieci i ich najbliższych – zaznacza.

źródło wp.pl

Echo Chorzowa, informacje, wiadomosci, aktualnosci
pinterest