Widziane, przeczytane…

1 października 2014 Wyłączono przez redakcja

Pierwsze plakaty na Wolności zawisły. Andrzej Kotala pochwalił sam siebie i obwieścił, że jest „skutecznym prezydentem”. Jak powszechnie wiadomo Kotala jest z Platformy Obywatelskiej, tej samej, którą od dłuższego czasu – jak na złość – meczą kłopoty i wpadki wizerunkowe, których z powodu ich częstotliwości i ilości nie ociepli nawet nowa Pani Premier.

kotala_na_wolceA to słyszymy o kolejnej półmilioliowej odprawie dla pani eks- prezes Wasiak, która weszła do rządu, a to doradca od wizerunku Tuska ma ochotę na Zarząd Orlenu za dwa miliony rocznie i wycofuje się dopiero gdy sprawa wychodzi na jaw, a to śląski poseł PO Andrzej Gałażewski obraża Ślązaków po niedawnych wyborach uzupełniających w okręgu rybnickim.

W śląskiej PO też niektórym niewesoło – większość obecnych radnych wraz z marszałkiem województwa wypada z list wyborczych albo spada na nich bardzo nisko, a to lider PO Tomasz Tomczykiewicz obwieszcza zbyt wcześnie, że marszałek Sekuła (za którym lobował gdy eks- marszałek z PO Adam Matusiewicz odjechał „Kolejami Śląskimi”) nie będzie już marszałkiem.

 Na dodatek rozrabia „teren” – najpierw z PO wychodzi Jerzy Ziętek z Katowic, potem okazuje się, że Piotr Koj – platformiany eks- prezydent Bytomia, którego odwołano w referendum, chce znowu być prezydentem, ale nie chce go już PO (chociaż po referendum naturalnie znalazła mu pracę na stanowisku doradcy marszałka). Koj się uparł, ale Platforma też, bo nie chce dopuścić do kolejnego blamażu w Bytomiu i nie stawia już na Koja, ale na miejscowego posła PO Jacka Brzezinkę.

Jakby było mało poważny błąd popełnia „ ikona wizerunku śląskiej PO” – Agnieszka Kostempska, prywatnie żona Dawida Kostempskiego (zwanego też Kennedy’m) – prezydenta Świętochłowic, która w swoje plany wmieszała nawet Pierwszą Damę RP.

Kostempskiej zamarzyła się prezydentura. Jako obiekt zainteresowania wybrała bliskie Katowicom (gdzie mieszka) – Mysłowice, czym w osłupienie wprawiła tamtejsze elity.

Jednak wyższy poziom zaskoczenia pewnie przeżył Pałac Prezydenta RP, który musiał w ostatnich dniach prostować, iż Pierwsza Dama Anna Komorowska wcale nie udzieliła poparcia Kostempskiej, chociaż sama Kostempska tak myślała. Zgrzyt za zgrzytem! Obraz może i zabawny, ale niezbyt ciekawy.

Prezydent Kotala z PO stwierdził zapewne, że od partyjnych kolegów gorszy być nie może i „zapomniał” jakie są barwy jego partii. Pewnie tak mu tęskno do „Wspólnego Chorzowa”, że wykorzystał na swoich plakatach barwy tego lokalnego ugrupowania.

Rozumiemy, że w obecnej sytuacji Kotala nie chciał się za bardzo utożsamiać z PO, ale dziwi nas, że z przebogatej palety kolorów, najbardziej spodobały mu się barwy „Wspólnego”. No cóż…

Widocznie, aby całkiem głupio nie wyszło, że PO taka nieobecna w Chorzowie, to „użyczył” partyjnych barw Jerzemu Bogackiemu z RAŚ, który nie tak dawno był jego podwładnym. Ten z kolei z plakatów dziękuję. Nie wiemy czy mieszkańcom, czy „skutecznemu prezydentowi” (który się go pozbył w dość niewybredny sposób), czy za zakończoną współpracę, czy za barwy?

 Pewnie tylko przypadek sprawił, że plakaty obu panów pojawiły się w tym samym czasie.

 Udział w tym swoistym spektaklu zmyłek zaznaczył także szef klubu radnych PO w Chorzowie – Krzysztof Hornik. Doświadczony samorządowiec i dyrektor szpitala poszedł na całość i w jednym z lokalnych portali bez skrępowania oświadczył: „Jego (chodzi o A.Kotalę) wybór to tylko formalność”, podważając tym samym sens wyborów i demokracji.

 Czy te wpadki uda się przykryć Kotali – szefowi PO w Chorzowie – nachalnym pozowaniem do zdjęć z dziećmi, sportowcami, seniorami, górnikami na Górze św. Anny (a jakże!). Wybory nie polegają wszak na tzw. ocieplaniu wizerunku.

(mieszkaniec Chorzowa – dla redakcji)

 

Echo Chorzowa, informacje, wiadomosci, aktualnosci
pinterest