Kłamczucha – E. Lockhart – recenzja

Kłamczucha – E. Lockhart – recenzja

3 kwietnia 2018 Wyłączono przez redakcja

Kłamczucha – E. Lockhart – recenzja. Jule West Williams to wojowniczka, dziewczyna kameleon, zawsze gotowa do ataku.
Imogen Sokoloff to dziedziczka fortuny i zagubiona w życiu sierota. Co przyniesie przyjaźń tych dwóch tak różnych dziewczyn?

Kłamczucha - E. Lockhart - recenzjaWierzyła, że im więcej wypocisz na treningu, tym mniej wycierpisz w walce.
Wierzyła, że najlepszym sposobem, by uniknąć złamanego serca, jest udawać, że się go nie ma.
Wierzyła, że to, jak mówisz, jest często ważniejsze niż to, co masz do powiedzenia.
Wierzyła też w filmy akcji, trening siłowy, potęgę makijażu, ćwiczenie pamięci, równe prawa oraz to, że z filmików na YouTube można się nauczyć miliona rzeczy, których na próżno szukać w college’u.

Nowa powieść autorki „Byliśmy łgarzami”. Kryminał psychologiczny pełny suspensu, intryg i nieczystych zagrywek. E. Lockhart stworzyła porywającą historię młodej kobiety, której diaboliczne umiejętności stały się przepustką do wygodnego życia.

Recenzja:
Cudowna – zdecydowanie cudowna książka: to pierwsze sformułowanie, jakie przychodzi mi na myśl, kiedy myślę o tej pozycji. Zdecydowanie dawno nie czytałam żadnej takiej książki, ba, dawno nie czytałam żadnego kryminału psychologicznego, bo mnie na tyle nic nie zaciekawiło, a tu bum – nagle taka perełka trafiła do moich rąk. Jak tu można nie było jej wziąć pod patronat? Przecież to by była co najmniej zdrada stanu! Nie popełniłam więc takiego błędu i teraz przychodzę do Was z recenzją, aby polecić Wam jedną z najciekawszych książek, jaka w tym roku trafi do Waszych biblioteczek (a może nawet i do Waszych serc?).
Główną bohaterką tej powieści jest Jule West Williams – dziewczyna, która bardzo wcześnie straciła swoich rodziców i zmuszona zatroszczyć się o siebie samą, stała się typem wojowniczki-kameleona. Z jednej strony nikt bowiem nie zwracał na nią uwagi i bardzo szybko była w stanie zaadoptować się do otoczenia, zmieniając diametralnie swój wygląd, a z drugiej – jeśli się już ją zauważyło i z nią zadarło, to bardzo szybko przystępowała ona do ataku z tej defensywy, w której dotychczas się znajdowała. Jule wydaje się normalną dziewczyną: uwielbiającą oglądać filmiki w internecie, kochającą makijaż i lubiącą ćwiczyć, ale właściwie… czy całe jej życie, to nie jest właściwie jedna wielka szopka? Co takiego udaje? Jakie skrywa tajemnice? Jaka jest naprawdę? Na tę masę pytań odpowiedzi szukać można szukać tylko w powieści – na nic jest bowiem domyślanie się, jaka jest prawda, bo gdyby było inaczej, to w życiu bym się nie zainteresowała tak tym kryminałem psychologicznym. A tak – spędziłam bardzo przyjemny czas z niezwykłą historią, którą trudno wręcz opisać słowami.
Imogen Sokoloff, najlepsza przyjaciółka Jule, to sierota, którą zaadoptowało bardzo bogate małżeństwo z pokaźną sumą pieniędzy na koncie. Imogen to dziewczyna-gwiazda, która uwielbia mieć wokół siebie masę atencji, ale jednocześnie nie do końca sama wie, co tak właściwie chce robić w życiu i co chce w nim osiągnąć. Podrywa, zdradza, imprezuje, chodzi na zakupy, pływa w basenie – takie właściwie jest życie Imogen: sielankowe. Jak w tym wszystkim odnajduje się Jule i jaka właściwie jest relacja między tą dwójką? Czy taka znajomość w ogóle ma szansę przetrwać dłużej? A jeśli zakończy się szybciej, niż powinna?
„Kłamczucha” to cudowna opowieść o ludziach: o tym, do czego są zdolni między sobą. To nie jest delikatna historia. To książka wręcz brutalna, która ukazuje, jak łatwo zmienić czyjeś uczucia, jak łatwo kłamać i udawać. To opowieść o tym, jak łatwo we współczesnym świecie być po prostu kimś innym niż powinno się być. Zdecydowanie warta polecenia i spędzenia tych kilku godzin na zapoznaniu się z jej treścią. Jedno jest pewne: nie będzie to czas stracony. Warto też dodać, że książeczka ta skłania do głębokich przemyśleń, którą osobą z tej dwójki jest się bardziej: Jule, czy Imogen? A może po części jedną i drugą?
W powieści tej jest pewien podział czasowy – najpierw poznajemy środek tej historii, którego raczej nie rozumiemy, a dopiero później przechodzimy do genezy i nagle wszystko zaczyna nam się układać w logiczną całość: dosłownie jak puzzle. Kiedy sądzimy, że już dziwniej i ciekawiej być nie może, dostajemy zakończenie, które praktycznie zwala z nóg. „Kłamczucha” to świetna powieść, ale trzeba czytać ją bardzo uważnie i zwracać uwagę, z jakiego okresu i z jakiego roku pochodzą dane rozdziały – gdyż bez zrozumienia tego, ta historia nie ma właściwie sensu i ciężko za nią nadążyć. Nie przerażajcie się tym jednak: łatwo wejść w tryb, w którym czytelnik jest detektywem, który sam stara się rozwiązać tę historię. No, ja tak miałam i mam wrażenie, że nie będę jedyna, skoro daleko mi do pasjonatki tego gatunku na co dzień!
Sama okładka zapowiada się raczej niewinnie – tak do końca nie wie się nawet, czemu przedstawia to, co przedstawia, ale już po chwili czytania, to także zaczyna nabierać sensu. Grafik stworzył niby coś banalnego, z prostymi i ładnymi napisami, ale nie wyobrażam sobie tej historii z oprawą graficzną, która byłaby bardziej przekombinowana i udziwniona. Ta pasuje idealnie! No i warto dodać, że kolorystyka też jest ładna – super się prezentuje na półce.
O E. Lockhart i jej stylu słów kilka: książkę czytało się szybko, z wielką przyjemnością i z wielkim zaciekawieniem. Pisarka stworzyła coś oryginalnego i niejednokrotnie jest w stanie zaskoczyć swojego czytelnika, dorzucając nowe informacje do treści. No i do tego ten klimat, który towarzyszył mi od początku czytania – jest zdecydowanie nie do podrobienia!~Powiedziałabym, że ta pozycja trafi do czytelników w różnym wieku, którzy czytają różne gatunki, ale dam jedno zastrzeżenie: lepiej tę powieść odbierze starszy czytelnik, więc zdecydowanie nie polecałabym jej nastolatkom, które dopiero zabierają się za poważniejsze książki. Natomiast osoby dorosłe na pewno docenią „Kłamczuchę”.
źródło naszksiazkowir
Echo Chorzowa, informacje, wiadomosci, aktualnosci
pinterest